Mam etapy w życiu, w których wydaje mi się, że mogłabym jedną potrawę jeść non stop. Ostatnio królowały śledzie. Aktualnie wszędzie widzę opiekane ziemniaki. Gdyby nie koleżanki kalorie, to dniami i nocami jadłabym frytki. Kilka miesięcy temu szukałam przepisu na pieczone pyry i znalazłam - są takie... orzeźwiające (o ile ziemniak takim potrafi być).
Składniki:
- ok. 1 kg ziemniaków,
- 3 łyżki oliwy z oliwek,
- sok z połowy cytryny,
- przyprawy (np. pieprz, majeranek, bazylia, rozmaryn, papryka - kto tam co lubi :-) ).
Ziemniaki obieramy, myjemy i kroimy wzdłuż na ćwiartki, ósemki, szesnastki - zależy jak duży ziemniak mamy. Wszystkie cząstki powinny być mniej więcej takiej samej wielkości. Wysypujemy pokrojone ziemniaki na blachę, na której będą się piekły i polewamy oliwą, wyciśniętym z sokiem z cytryny oraz posypujemy wybranymi przyprawami. Wszystko razem mieszamy, aby każdy z ziemniaków był obtoczony w/w składnikami.
Pieczemy w temperaturze 170 - 180 stopni Celsjusza, przez ok. 40 minut (mają być rumiane).
Ciepłe ziemniaczki posypujemy solą.
Mówię sobie, że to przecież nie są te tłuste i niezdrowe fryty i od razu łatwiej się przełyka.
wtorek, 13 stycznia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
pyszne
OdpowiedzUsuńcieszę się, że "patates" ci zasmakowały, grecka kuchnia jest prosta, alby bywa zaskakująco oryginalna.
OdpowiedzUsuń