Zaserwowałam je podczas pierwszej wizyty mojej teściowej. Nie wiem czy w tym momencie wykazałam się wielką dyplomacją, ale teściowa wydawała się być zaskoczona pozytywnie. Na ile wydawała się... to się okaże.

- 3/4 szklanki cukru pudru,
- 2 i 2/3 szklanki mąki,
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia,
- 1 łyżeczka soli,
- 20 dag masła (czyli 1 kostka),
- 1 łyżeczka olejku waniliowego,
- 1 łyżeczka olejku migdałowego,
- 1 jajko,
- 3/4 szklanki obranych migdałów.
Składniki sypkie (cukier, mąkę, proszek do pieczenia i sól) mieszamy ze sobą. Następnie dodajemy niemal wszystkie pozostałe składniki - zostawiamy tylko migdały. Wszystko ugniatamy na jednolita ciastolinę. Ciasto zawijamy w folię i wkładamy na minimum pół godziny do lodówki. Po wyjęciu z lodówki formujemy palce - powinny być cieńsze od naszych rzeczywistych, gdyż podczas pieczenia jeszcze urosną. Na końcu każdego surowego palca, w paznokciowe miejsce wciskamy migdał. Ja skorzystałam z rady umieszczonej w jednym z blogów - użyłam jako paznokci połówki migdałów. Widziałam też ciastka z całymi migdałami i moim zdaniem efekt jest słabszy.
Po ulepieniu palców wkładamy je do piekarnika nagrzanego do 200 stopni na 10 minut.
Studzić na kratce (to też rada z innego bloga - nie wiem do czego służy, ale zastosowałam się).

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz